Mam wspaniałe współlokatorki i obie przygotowały dla mnie mikołajkowe prezenty. W kuchni znalazłam wielką pakę słodkości od Gity, Słowaczki, która jest animatorem kultury i ciągle jest 'unterwegs', znaczy się 'w drodze'. Dopiero co była w Barcelonie, a już musiała pakować walizkę i lecieć do Grecji.
Na stole znalazłam też drugi liścik od Anity, pani manager z Węgier. Zostawiła mi palacsinta, czyli tradycyjne węgierskie naleśniki. I muszę napisać, że jadłam już wiele na leśników, ale te są naprawdę pyszne. Ani za cienkie, ani za grube - w sam raz i w dodatku niezbyt ciężkie.
Kolejna niespodzianka od Anity czekała na mnie przy zakładaniu butów:)
Sama też pobawiłam się w Świętego Mikołaja i przygotowałam moim przemiłym współlokatorkom taki oto upominek:
Anita zrobiła jeszcze coś, co mnie zaskoczyło, bo przygotowała palacsinta dla wszystkich kolegów z pracy. Bardzo miły gest i myślę, że wielu Niemców zaskoczyła. Kobiety z Europy Środkowo-Wschodniej są jednak inne;)
A dla mnie nic nie przygotowały? Dziwne.
OdpowiedzUsuńHamburg daleko, a pomocnicze Świętego Mikołaja mocno zajęte. Z pewnością pojawią się u Ciebie obie na Boże Narodzenie;)
OdpowiedzUsuńCudownie, szczekam przebirając nózkami.
OdpowiedzUsuń